IJON TICHY

Marek Szydełko
09.09.2015

IJON TICHY I SZUFLADA BIURKA STANISŁAWA LEMA

Od dawna wiadomo, że Lema niełatwo sfilmować. Być może jest tak dlatego, że to, co opisywał (jak wyznał w swoim czasie) jawiło mu się zawsze nie jako ciąg obrazów, lecz jako „pole semantyczne”. Jestem skłonny mniemać, że wiem, o co mu chodziło: najpewniej o to, co widzę przed sobą pisząc esej dla „Informatora” lub zajmując się matematyką. Natomiast przy tworzeniu opowiadań myślałem zawsze tradycyjnie, obrazami, jak każdy wzrokowiec. Czy właśnie ta różnica stanowi o specyfice pisarstwa Stanisława Lema? Być może.

Wspominam o tym dlatego, że w ostatnim czasie „Gazeta Wyborcza” uraczyła nas kolejną (chyba co najmniej piątą) serią dzieł Mistrza. Kibicowałem jej z daleka, dopóki nie natknąłem się na ostatni (XVI) tom pod nazwą Sknocony kryminał – a więc coś, czego wcześniej nie czytałem. Co więcej: okazało się, że do książki dołączony jest premierowy dysk DVD z serialem na podstawie Dzienników gwiazdowych; wszystko razem za jedyne 19,99. Oczywiście kupiłem to cudo natychmiast. Powieść skomentował doskonale Jerzy Jarzębski w posłowiu Niedokończona potrawa, dodam tylko parę własnych refleksji. Jest to czarny kryminał w stylu Chandlera, którego pisanie autor zarzucił i odłożył do szuflady nadając mu powyższy tytuł-nietytuł.

Bywało u Lema nawet jeszcze gorzej: na przykład Franz Rottensteiner wspomina, że Mistrz wyrzucił kiedyś do kosza gotową powieść, bo nie był z niej zadowolony. Jak miałby się zakończyć Sknocony kryminał, nigdy już się nie dowiemy; co więcej – może Lem też nie wiedział, ponieważ, jak kiedyś się zwierzył, podczas pisania akcja jego utworów rozwija się jakby sama, według własnej, wewnętrznej logiki (a więc klucząc po wspomnianym „polu semantycznym”). Mamy unikalną okazję podpatrzeć, jak Lem wybiera alternatywne ścieżki na tym polu, gdyż różne wersje rozwoju wydarzeń zachowały się w maszynopisie (gdyby miał wtedy komputer, przepadłyby bezpowrotnie). Pod powierzchnią tej dość tradycyjnej (chociaż wciągającej) materii powieściowej czaił się być może jakiś przewrotny zamysł w stylu Lema, a może nie. Wspomnę tylko, że i tu Mistrz wyprzedził rzeczywistość, wprowadzając motyw otrucia przy pomocy pierwiastków promieniotwórczych (jak w sprawie Litwinienki).

Książka zawiera także zabawną dwuaktówkę polityczną Korzenie z personaliami niczym u Witkacego (jak choćby mój faworyt, Anichwili Tegonieradze), znane mi już skądinąd Dyktanda („Królem zwierząt jest tchórz, także śmierdzielem zwany…”), wspomniane wyżej posłowie oraz rozmowę o Lemie z Władysławem Bartoszewskim (bardzo interesującą). Warto tu dodać, że Korzenie, uznane od pół wieku za zaginione, odnalazły się pod Sknoconym kryminałem właśnie, o czym w swoim czasie informowały media.

Przejdźmy teraz do gwoździa programu, czyli płyty DVD zawierającej serial Ijon Tichy – gwiezdny podróżnik. Składa się on z sześciu odcinków, długości 14 minut z kawałkiem każdy, opartych luźno na Dziennikach gwiazdowych Stanisława Lema. Z pierwowzorem łączy go przede wszystkim charakterystyczna atmosfera absurdu, tu jednak bardziej wyraźna po podstawieniu przestrzeni filmowej w miejsce semantycznej. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda wnętrze rakiety Tichego?

Co prawda w Dziennikach pojawiają się co i rusz rozmaite swojskie sprzęty, jednakże w najśmielszych rojeniach nie podejrzewałem, że piękny, lśniący cylinder pojazdu od środka wygląda dokładnie jak mieszkanie z okresu PRL-u (a raczej DDR-u, bo serial jest niemiecki). Jest tu pokój z piecem kaflowym, kuchnia, łazienka i przedpokój, a także drzwi wejściowe z dzwonkiem i wycieraczką, podczas gdy za oknami przesuwa się majestatycznie Kosmos. Ijon Tichy steruje tym cudem inżynierii za pomocą drewnianego drążka sterowniczego, siedząc w leżakopodobnym fotelu przy biurku pod oknem, ma też w zasięgu ręki uchwyt na łańcuszku, w zasadzie identyczny z tym od tak zwanego górnopłuka, pamiętanego zapewne przez starsze pokolenie fanów.

Poza tym nasz podróżnik posiada (podobno) piwnicę oraz (na pewno) maszynownię, w której czasami postukuje w rury wodociągowe. Jednym słowem całkowity odlot, co docenili pierwsi polscy widzowie (w liczbie 4) określając serial na forum portalu FilmWeb (30.01.2009) jako rewelacyjny (średnia ocena 8,75/10). Podpisuję się pod tą opinią obiema rękami.

Największą modyfikacją literackiego pierwowzoru jest wprowadzenie w serialu dodatkowej postaci, a mianowicie żeńskiego hologramu imieniem Halucyna (w oryginale Analoge Halluzinelle). Zabieg całkiem słuszny, jako że dialog wewnętrzny nie jest zbyt filmowy, ale to oczywiście dopiero początek. Twórcy serialu bardzo dobrze rozegrali nową sytuację, tworząc napięcie między męskim i żeńskim sposobem myślenia, przez co ekranizacja stała się jeszcze zabawniejsza. Poza tym oczywiście mamy tu sporą porcję tego, za co lubimy Dzienniki gwiazdowe: pluszakowate kurdle i innych przedstawicieli fauny kosmicznej, słynną gmaź ardrycką i oczywiście ohydka szaleja w niezbyt skromnej osobie Ijona Tichego. Polecam bardzo gorąco!

Andrzej Prószyński


Stanisław Lem, Sknocony kryminał,
Dzieła, tom XVI, Agora, Warszawa 2009
(Biblioteka „Gazety Wyborczej”)
Zawartość:
Sknocony kryminał
Korzenie. Drrama wieloaktowe
Dyktanda
Niedokończona potrawa (Jerzy Jarzębski)
Mój przyjaciel pesymista
(z Władysławem Bartoszewskim rozmawiają Paweł Goźliński i Jarosław Kurski)


Ijon Tichy – gwiezdny podróżnik
(Ijon Tichy: Raumpilot)
http://www.ijontichy.de
Serial TV inspirowany przez Dzienniki gwiazdowe
Stanisława Lema
produkcja: Niemcy, 2007
data premiery: 2007-03-26 (Świat)
2009-01-28 (Polska)
Reżyseria: Dennis Jacobsen,
Randa Chahoud, Oliver Jahn
Obsada:
Oliver Jahn (Ijon Tichy)
Nora Tschirner (Analoge Halluzinelle)
Wersja polska (dubbing):
Maciej Stuhr, Edyta Jungowska
Tłumaczenie dialogów: Tomasz Lem

GFK, luty 2009

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie