To już powoli staje się polską tradycją, choć nikomu nie jest z tego powodu do śmiechu. W maju 2022 roku inflacja w Polsce „liznęła” 14 proc., zatrzymując się na poziomie 13,9 proc. rok do roku. To na razie tylko tzw. szybki szacunek GUS. Może się więc okazać, że rzeczywista inflacja była wyższa, co jednak nie ma większego znaczenia w kontekście tego, że i tak czeka nas dalszy wzrost cen.
Deja vu z lat 90.
Inflacja na poziomie blisko 14 proc. po raz ostatni była widziana w naszym kraju w 1998 roku, kiedy to stan polskiej gospodarki był tragiczny, panowało ogromne bezrobocie i byliśmy stosunkowo krótko po denominacji. Kto pamięta tamte czasy, ten z pewnością nie chce, aby wróciły – a wiele na to wskazuje.
Bardzo wysoka (technicznie już galopująca) inflacja bezpośrednio uderza w oszczędności Polaków. Wszyscy doświadczamy również drożyzny w sklepach czy na stacjach benzynowych. Główny Urząd Statystyczny podał, że najszybciej rosną ceny paliw (ponad 35 proc. rok do roku) oraz energii (ponad 31 proc. rok do roku). Znacznie więcej płacimy również za żywność i napoje bezalkoholowe (wzrost o 13,5 proc. rok do roku).
Tak wysoki odczyt inflacji z pewnością wpłynie na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która w czerwcu będzie debatować o koszcie pieniądza. Analitycy spodziewają się kolejnej podwyżki stóp procentowych o 50-75 punktów bazowych, co będzie oczywiście oznaczać dalszy wzrost rat kredytów.