Od 1 lipca polscy parlamentarzyści otrzymują wyraźnie wyższy ryczałt na prowadzenie biur poselskich, senatorskich oraz poselsko-senatorskich. Do tej pory co miesiąc dostawali 15,2 tys. zł. Teraz będzie to 17,2 tys. zł, czyli podwyżka wyniosła 2 tys. zł.
Choć o pędzącej inflacji mówią tylko posłowie opozycji, to odczuwają ją wszyscy parlamentarzyści, którzy płacą coraz więcej za wynajem biur, wynagrodzenia pracowników czy różnego rodzaju materiały. Wybrańcy narodu mogą jednak zawsze liczyć na podatników, którzy – chcąc czy nie chcąc – zasypią im wszelkie dziury w budżecie. Tak też jest i tym razem.
Warto zauważyć, że ostatnia podwyżka jest najwyższą w historii. Do tej pory wynagrodzenia posłów i senatorów na utrzymanie biur rosły regularnie – zwykle o kilkaset złotych. Wcześniej najhojniejsza podwyżka uposażeń miała miejsce w 2016 roku, kiedy to parlamentarzyści dostali dokładnie 1050 zł miesięcznie więcej.
Co ciekawe, w sprawie podwyższania uposażeń polskie elity polityczne są wyjątkowo zgodne. W tym przypadku porozumieć musieli się marszałek Sejmu Elżbieta Witek i marszałek Senatu Tomasz Grodzki, co wyszło im bardzo dobrze, bez kłótni, a już szczególnie przed kamerami.